czwartek, 21 kwietnia 2016

Pierwsze jednostrzałówki

Ponad Pogórzem Maravskim przetaczała się burza śnieżna. Zimny wicher dął z zachodu, targając gałęziami. Uderzał bezustannie, osadzając w miejscu konia, wypychając powietrze z płuc. Podrywał suchy śnieg i ciskał nim wysoko. Bił w ścianę obozu wojskowego z charakterystycznym łomotem, który nocami budził rekrutów i wywoływał uśmiech na twarzach weteranów. "Mroźny idzie" - powiadali ponuro, lecz w głębi serca śmieli się na widok strachu, migoczącego w oczach młodszych, mniej doświadczonych towarzyszy. 
Żarty takie pozwalały zapomnieć o bólu odmrożonych kończyn, o długich godzinach warty, w czasie której mróz stopniowo pochłaniał ich ciało i świadomość. Przybliżały w myślach chwile, gdy legioniści powrócą w chwale do cieplejszych stron rodzinnych, witani jako bohaterowie. Jeszcze tylko miesiąc i Cesarz pozwoli nam wrócić. Jeszcze tylko... W ten sposób czas płynął powoli, jakby z trudem  przesączając się przez gęste, zimne powietrze, drwiący z planów i marzeń nic nie znaczących dla niego ludzi, członków załogi 68. Cesarskiego Posterunku prowincji Dixult, najbardziej na zachód wysuniętej placówki i tym samym najmroźniejszej ostoi cywilizacji. Dalej rozciągały się już tylko rubieże pokryte śniegiem, który nie topniał przez 400 dni albo i dłużej. 
- Naprzód, żołnierzu! Nie słyszał rozkazu? - Wrzask martwego centuriona wyrwał nieszczęsną zjawę z odrętwienia. Ścisnąwszy pilum w wyschniętej dłoni oderwał się od spalonej ściany i pomaszerował, posłuszny odruchowi i bezpośredniemu rozkazowi dowódcy. Wokół nie było śladu po śniegu, pylisty krajobraz przecinały strugi ognistej lawy a niebo czerwieniało od żaru. Ten nagły powrót do rzeczywistości i kontrast między obydwoma światami wyrwał legionistę ze stanu niepamięci. Sen się skończył, lecz nie znikł. 
- Nazywam się Vitus - legionista poruszył zaskorupiałymi wargami, choć używanie mimiki było jedynie przyzwyczajeniem. Odkąd odrodził się jako zjawa, komunikował swe myśli bez poruszania twarzą i gardłem. Na jego szczęście, ta uwaga nie została już usłyszana przez centuriona, zajętego formowaniem szyku z przodu kolumny. Wspomnienie dawnego życia, odzyskana na nowo łączność z pamięcią przepełniły go euforią, jaką nie przypuszczał że byłby w stanie jeszcze czuć. Vitus postanowił ukryć ją głęboko. Pamiętał, że wraz z setkami innych, bezmyślnych zjaw wygrzebanych na wybrzeżu krainy został wcielony do Kohorty. Szli walczyć za jakiegoś władcę. To nie była jego wojna. Nie uczynił nic, aby spędzić wieczność w takim piekle. Musiał się stąd wydostać, teraz, zaraz. 

W pierwszych testach, w warstwie fabularnej skupiam się na analizie podstawowych odczuć i wrażeń, towarzyszących odzyskaniu świadomości po śmierci. Postacie przeżywają koszmar - widzą swoje przemienione, martwe ciała, pamiętają tylko strzępki fragmentów swego życia, być może chwilę gwałtownej śmierci. Nie wiedzą nic o rzeczywistości, w jakiej się znalazły, nie są przygotowane na łowców niewolników ani demony Otchłani. Wszystko, w co wierzyły, okazuje się kłamstwem. Nikt nie pamięta ich zasług, nikogo nie obchodzą ich winy. Nieliczni mają szczęście odzyskać pamięć, pozostać przy zdrowych zmysłach, napotkać nie życzących im źle towarzyszy i dowiedzieć się o Otchłani dość aby w niej przetrwać choć trochę dłużej. Takie właśnie są postacie graczy. Nieliczni szczęśliwcy, mający siebie nawzajem. Rozpoczynanie kampanii na samym początku ich egzystencji to nienajlepszy pomysł - o wiele lepiej jest założyć, że postaciom się "udało" i znajdują się w nieco bardziej bezpiecznym miejscu, z minimum wiedzy i motywacji aby ruszyły i odkrywały Otchłań i swoje w niej przeznaczenie. Tymczasem jednak eksperymentuję na sesjach z różnymi okolicznościami przebudzenia, staram się wczuć w takie postacie. Te pierwsze chwile są niezmiernie ważne. Dają okazję do umieszczenia postaci w nowym, zaskakującym miejscu. Nie wiadomo, komu ufać. Nieznane niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. Każda decyzja może być ostatnią. W warstwie mechanicznej na pierwszych sesjach skupiam się na typowych testach oraz na walce wręcz. Dla początkujących postaci jest ona ekstremalnie śmiertelna. Nawet biorąc pod uwagę, że postacie już na starcie nie żyją...
Sesja u początków istnienia postaci w Zaświatach słabo nadaje się na początek kampanii, ale może zaowocować świetną jednostrzałówką. Więcej o założeniach poszczególnych sesji testowych opowiem już za tydzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz